Nie taki botoks straszny jak go malują – największe mity na temat toksyny botulinowej
O botoksie najczęściej słyszy się w kontekście
hollywoodzkich gwiazd, u których sokole oko fotoreporterów i paparazzich
wypatrzyło tzw. zamrożoną twarz. Tymczasem większość pojawiających się w
Internecie mitów na temat botoksu, to bzdury kompletnie wyssane z palca.
Niemniej, tyle wystarczyło, by wiele osób wciąż bało się zrobić zabieg i zwiększyć komfort swojego życia.
Obalamy dziś kilka najpopularniejszych mitów na temat botoksu i rozwiewamy
najczęściej pojawiające się wątpliwości.
1.
Zastrzyki
z botoxu są niezwykle bolesne – MIT
Zabieg nie jest
całkowicie bezbolesny, ponieważ substancję podaje się domięśniowo za pomocą
igły. Jednak nakłucie wykonywane jest za pomocą bardzo cienkiej igły, a sam
moment wbicia w skórę nie powoduje bólu a jedynie niewielki dyskomfort. Zabieg
nie powoduje ani opuchnięć ani obrzęków, możliwe jest wystąpienie niewielkich
siniaków, które znikają w ciągu kilku dni.
2. Botox można wykonywać tylko do 50/60/70 – MIT
Nie istnieje ani
górna, ani dolna granica podawania botoksu, choć z oczywistych względów
pacjenci poniżej 18. roku życia będą potrzebowali zgody rodziców, no i ta grupa
będzie stanowiła zaledwie niewielki odsetek decydujących się na zabieg.
Niemniej, co jakiś czas pojawiają się doniesienia o tym, że zabieg
ostrzykiwania zmarszczek toksyną botulinową jest niebezpieczny po przekroczeniu
któregoś z wyżej wspomnianych progów wiekowych. Jest to mit, powielany niestety
wielokrotnie na forach internetowych czy grupach dyskusyjnych. O ile nie ma
przeciwwskazań medycznych, botoks można zastosować u każdego.
3. Botoks odpowiada za usta – pontony i kości
policzkowe jak u kosmity - MIT
To jeden z
najczęściej powielanych i najgłębiej zakorzenionych mitów na temat botoksu.
Bardzo często, szczególnie w artykułach na portalach plotkarskich obwinia się
nadmierne stosowanie botoksu o nienaturalny i karykaturalny wygląd niektórych
celebrytek. Tymczasem za kuriozalny efekt w ogóle nie odpowiada toksyna
botulinowa, a wypełniacze stosowane w zbyt dużej ilości na wyraźne życzenie
pacjentki. Wykonując zabieg ostrzykiwania zmarszczek botoksem w renomowanej
klinice, nie ma ryzyka powstania ani ogromnych ust, ani tym bardziej
napompowanych policzków.
4. Stosowanie botoksu w nieunikniony sposób
prowadzi do powstania efektu „zamrożonej twarzy” – MIT
Jakiś czas temu
już pisaliśmy, że w botoksie nie chodzi o to, by za pomocą jednego zastrzyku
unieruchomić całą twarz. Toksyna botulinowa wstrzykiwana jest wybiórczo, po
zebraniu pełnego wywiadu i ustaleniu oczekiwań pacjentów. Botoks zostaje podany
jedynie w te miejsca, które wymagają korekty np. kurze łapki czy lwia
zmarszczka. Przypadki, w których doszło do porażenia nerwów twarzy czy wystąpił
efekt maski zdarzają się niezwykle rzadko i są ewidentnym błędów w sztuce
lekarskiej. Takie przypadki zasadniczo nie zdarzają się w renomowanych
klinikach. Dlatego tak ważne jest, by decydując się na zabieg, wybrać klinikę
medycyny estetycznej, która nie tylko cieszy się renomą, ale także zatrudnia
wysoko wykwalifikowaną i doświadczoną kadrę.
5.
Stosowanie
botoksu jest niebezpieczne – MIT
Ten mit
nierozerwalnie wiąże się z dwoma poprzednimi i wynika bezpośrednio z
przypadków, w którym myli się tę substancję w wypełniaczami oraz gdy botoks
wstrzykiwany jest przez nieuprawnioną bądź niedoświadczoną osobę. Warto
wiedzieć, że botoks z powodzeniem stosowany jest nie tylko w medycynie
estetycznej, ale także w okulistyce i neurologii. Botoks podawany przez
dermatologa w uznanych klinikach medycyny estetycznej sprowadzany jest z
pewnego źródła, co gwarantuje stuprocentowe bezpieczeństwo. Jeśli jednak
znajdziesz ofertę kupna botoksu na aukcji internetowej i lekarza, który go
wstrzyknie – wówczas owszem, botoks może być niebezpieczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz